
Dwie minuty dla Słowa
czwartek II tygodnia Wielkiego Postu (Jr 17, 5-10)
„Tak mówi Pan: „Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca swe serce. Jest on podobny do dzikiego krzewu na stepie, nie dostrzega, gdy przychodzi szczęście; wybiera miejsca spalone na pustyni, ziemię słoną i bezludną. Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją. Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad wodą, co swe korzenie puszcza ku strumieniowi; nie obawia się, gdy nadejdzie upał, bo zachowa zielone liście; także w roku posuchy nie doznaje niepokoju i nie przestaje wydawać owoców. Serce jest zdradliwsze niż wszystko inne i niepoprawne – któż je zgłębi? Ja, Pan, badam serce i doświadczam nerki, bym mógł każdemu oddać stosownie do jego postępowania, według owoców jego uczynków”.
Jako drzewa Bożego ogrodu potrzebujemy kontaktów z wodą, z Żywą Wodą łaski Jezusa. Serce jest zdradliwsze? Owszem, trzeba jednak dążyć do tego, żeby serce człowieka, który ma kontakt z Najwyższym umiało być wierne, przebaczyć i przebaczenie przyjąć. Bądźmy drzewami, nie dzikimi krzakami na stepie. Pan nam doświadcza nerki, abyśmy całych nas zmieniali na mających wierne serce, mocne korzenie w Jezusie. Wtedy będziemy się naprawdę mogli nazywać chrześcijanami. Wtedy żaden upał nie będzie nam straszny. Mroźna zima też nie. Niech Pan będzie naszą nadzieją, nawet wtedy gdy nie ma nadziei.